1 maja 2014

Czemu boimy się myśleć inaczej?

Przed przeczytaniem poniższego tekstu chcę Cię uprzedzić, Drogi Internauto, że wcale nie musisz się ze mną zgadzać. W końcu jestem tylko niedojrzałą małolatą, która nic nie wie o życiu, a tym bardziej o systemie edukacyjnym i za 10 lat zmieni się mój sposób myślenia. Na szczęście jest to MÓJ BLOG. Moje miejsce w sieci, gdzie mogę wypowiadać się na dowolny temat i mieć własne zdanie, więc uszanuj to. Co do samego tekstu, chcę również zaznaczyć, że istnieją wyjątki takie jak "cudowni nauczyciele" czy "genialni uczniowie". Oczywiście, zawsze znajdą się takie odstępstwa, ale cały poniższy tekst dotyczy ogółu.



"Brytyjski filozof Allan Watss podczas jednego ze swoich wykładów na temat filozofii Wschodu użył następujących analogii: Jeśli narysuję okrąg, większość osób zapytanych o to, co widzi, odpowie, że narysowałem okrąg, koło lub piłkę. Mało kto powie, że narysowałem dziurę w ścianie, gdyż większość myśli najpierw o tym, co wewnątrz, a nie o tym, co jest na zewnątrz. Jednak w rzeczywistości obie te strony są ze sobą połączone".
Powyższy fragment podchodzi z książki pt. "Geografia szczęścia" Erica Weinera.



Dlaczego tak się dzieje? Czemu nikt nie odpowie "Widzę dziurę w ścianie" albo  "Przecież to tęczówka oka"? Zastanówmy się nad tym. Większość ludzi nie potrafi myśleć abstrakcyjnie, jeśli nikt ich o to nie poprosi, ale to nie ich wina. Tak zostali wychowani.




Odpowiadamy na pytania zgodnie z oczekiwaniami innych, ponieważ tego uczą nas od małego. Będąc jeszcze dzieckiem, gdy Twój sposób rozumowania różni się od pozostałych, zostajesz zdyskwalifikowany. Zaliczasz się do grupy być może tych "gorszych dzieci" bez żadnego usprawiedliwienia. Myślałeś w niekonwencjonalny sposób, niezgodnie z oczekiwaniami Twojego nauczyciela, więc jesteś gorszy. To odbija się potem na psychice. Dziecko w ten sposób traktowane czuje się niechciane, nieakceptowane i postanawia coś zmienić, co wcale nie przynosi pozytywnego skutku. Wręcz przeciwnie. Dorasta w przekonaniu, że jest jednym z tych "gorszych" i nie potrafi być sobą, wyrażać własnego zdania, interesować się tym, co naprawdę uważa za ciekawe. Jest to spowodowane (m.in. oczywiście) polskim systemem edukacyjnym, które moim skromnym zdaniem jest zwyczajnie GÓWNIANY. Owszem, ma jakieś swoje zalety, ale mówiąc ogólnikowo podsumuję go tym jednym słowem.


Od małego nauczyciele uczą nas uniwersalnego myślenia. Indywidualizm nie jest dobrze postrzegany, jeśli chodzi o tok rozumowania, choć tak wiele się o nim mówi w dzisiejszych czasach. Jeśli na teście nie odpowiemy zgodnie z oczekiwaniami nauczyciela to go oblejemy, a nie oszukujmy się - każdy lubi odnosić sukcesu, być docenianym, tym bardziej siedmioletnie dziecko (bo mowa tutaj o tych początkowych etapach nauki). Na pytania odpowiadamy więc zgodnie z oczekiwaniami. Chcemy dopasować się do klucza odpowiedzi, co jest głupotą, ale tego nas właśnie uczą. Wówczas zdolność do abstrakcyjnego myślenia, wychodzenia poza własne horyzonty, kompletnie zanika u większości z nas. Nasuwa mi się tutaj taka myśl, że polski rząd chce z nas zrobić bandę zmechanizowanych robotów. Boimy się wyjść poza klucz rozwiązań, bo możemy zostać źle odebrani i niedocenieni.


Tego uczą nas od małego w szkołach - dostosowywania się do potrzeb i wymagań innych. Więc niech się potem nie dziwią, że na pytanie "Co widzisz na obrazku?" odpowiemy okrąg albo koło.