3 kwietnia 2015

WYŁĄCZ TELEWIZOR, ZACZNIJ MYŚLEĆ!

(źródło - tumblr.com)

Telewizor można by uznać za jeden z najlepszych wynalazków na ziemi. Nie znam osoby, która nie posiadałaby tego magicznego pudła w swoim domu. Wszyscy je mamy. Zapewne większość z was codziennie spędza jakiś czas siedząc na kanapie z wlepionym spojrzeniem w ekran, prawda? Mija minuta, dwie, pół godziny, czasami przełączymy kanał z jednego na drugi, czasami jakiś fajny program zatrzyma nas chwilę dłużej, znów przełączymy kanał. Świetny sposób na zmarnowanie naszego cennego czasu, a jakże! Ale jeśli zastanowić się dłużej, to czy jest nam to potrzebne? Czy telewizja nie ogłupia?

27 października 2014

#1 - Szkoła średnia. Czym kierować się przy jej wyborze?

Jestem w klasie trzeciej gimnazjum. Ostatni rok w tej szkole właśnie dobiega końca. Opuszczam szkolne mury, a przede mną wybór (i to bardzo ciężki) szkoły średniej. Szczerze mówiąc przez ostatnie parę miesięcy chyba najwięcej o tym myślałam. O mojej przyszłości. Mam dopiero szesnaście lat, to tak niewiele, a już muszę decydować o tym, w jakim kierunku chcę zmierzać. A co będzie za trzy lata, kiedy stanę przed wyborem studiów? O tym również sporo myślę, ale wiem, że mam jeszcze trochę czasu.


Chciałabym tutaj dodać również, że piszę ten post dla osób, które w przyszłości staną przed wyborem szkoły średniej i będą miały podobny problem do mnie - gdzie iść? Technikum? A może zawodówka? A dlaczego akurat tam? Czy ten profil będzie odpowiedni dla mnie? Sama długo borykałam się z podobnymi pytaniami i byłam odrobinkę zdesperowana, bo chciałam dokonać właściwego wyboru. Dlatego mam nadzieję, że taka notatka pisana przez starszą koleżankę pomoże kiedyś komuś przy wyborze, a może nawet przyszły ósemkowicz (tak, tak, moja obecna szkoła) natknie się na ten post, który zadecyduje o tym, czy warto iść do VIII LO, czy też nie.


Nawiązując zatem do tematu mojej przyszłości - jest październik, więc wybór szkoły mam parę miesięcy za sobą oraz zdecydowałam się na konkretny profil. Oczywiście jeszcze wiele przede mną, więc wszystko może się zmienić i profil klasy może ulec zmianie, ale o tym opowiem później. Więc: Czym się kierowałam przy wyborze szkoły? Jakie rzeczy brałam pod uwagę? Co było moim priorytetem? Postaram się to streścić.


Już na początku ubiegłego roku szkolnego (2013/2014) zdecydowałam, że będę uczyła się w Krakowie. No dobrze, może nie zdecydowałam - bardzo tego chciałam, to było takie jakby moje marzenie, a żebym mogła je zrealizować potrzebna była zgoda mamy, ponieważ od tego miasta dzieli mnie niecałe 50 kilometrów. Przeglądałam opinie internetowe, orientowałam się, w jakiej szkole jest jaki poziom, co jest minusem, a co plusem. Byłam pewna, że wybiorę liceum ogólnokształcące o nie najgorszym poziomie (albo właściwie reputacji, bo początkowo kierowałam się opiniami). Od zawsze wiedziałam, że w przyszłości zamierzam studiować, więc nie zastanawiałam się długo nad tym, czy jednak nie wolę technikum lub zawodówki. Dla kogoś, kto jak najszybciej chce więc studiować, kto jest pewny, że będzie zdawał maturę i nie jest do końca zdecydowany, co chce w życiu robić liceum ogólnokształcące jest najlepsze moim zdaniem. Dla tych, którzy również chcą zdawać maturę, iść na studia, ale mają już jakieś ukierunkowanie odpowiednie będzie technikum, dzięki któremu zdobędą też zawód powiązany właśnie z tym, co chcą kiedyś robić. Szkoła zawodowa będzie odpowiednia dla ludzi, którzy uczyć się nie lubią, nie chcą na pewno studiować oraz chcą się szybko usamodzielnić. A teraz kontynuując. Liceów, którymi byłam zainteresowana było tak dużo, że po prostu wypisałam to wszystko, co mnie ciekawiło, w zeszycie. Około dziesięć przeze mnie wybranych umieściłam w tabeli i zapisywałam w poszczególnych rubrykach: jaki był próg punktowy zeszłego roku szkolnego, jaka jest opinia uczniów, jakie jest usytuowanie, jakie są wady i zalety, jakich języków można uczyć się w szkole itd. Zapisywałam więc najważniejsze DLA MNIE informacje. Podkreślam, że wypisywałam to, co było ważne dla mojej osoby, bo wiadomo, jedni będą patrzeć na to, na którym miejscu znajduje się szkoła w rankingu i czy próg punktowy jest wysoki, a inni na to, czy panuje w niej tzw. dobra atmosfera. Polecam każdemu zrobienie sobie takiej tabeli albo czegoś w tym rodzaju i wypisywanie, na czym mu zależy, czy szkoła spełnia nasze wymagania wobec niej z dostępnych nam informacji itd. Dzięki temu wybór szkoły stanie się łatwiejszy. Moim priorytetem były (i nadal są):



1. Dobre grono pedagogiczne, a co za tym idzie - dobry poziom nauczania.
Wiadomo, że głównym celem szkoły średniej jest przygotowanie do matury, od której zależy to, na jakie studia się dostaniemy. Skoro mam w niej spędzać codziennie przynajmniej 6-7 godzin, to oczywistym jest to, że zależy mi na tym, aby nauczyciele umieli przelać swą wiedzę uczniom do głów i dobrze prowadzić lekcje. Dzięki temu będą one przyjemniej mijały, dużo z nich wyciągnę i zrozumiem, więc popołudniu będę miała więcej wolnego czasu, a także lepiej przygotuję się do matury. Dużo osób polecało wybraną przeze mnie szkołę pod względem nauczania i przygotowania do "egzaminu dojrzałości", więc spełniała ona już jeden z moich najważniejszych punktów oraz nie natknęłam się na złe opinie na jej temat.


2. Sprzyjająca uczniowi "atmosfera szkolna".
Do nauki, do spędzania czasu na przerwach, do zawierania nowych znajomości, do kształcenia się. Pytałam uczniów szkoły, czy są zadowoleni z wyboru szkoły, jeśli nie to dlaczego, co im się podoba, a co jest dużą wadą, wyszukiwałam opinii internetowych. Oczywiście, że każdy może inaczej odbierać tą "szkolną atmosferę", ale na nią składa się wiele różnych czynników, którą są jednak ważne, a wszystko ma swoje uzasadnienie, którego należy wysłuchać. Reasumując to, czego dowiedziałam się od starszych kolegów i koleżanek, doszłam do wniosku, że pod tym względem szkoła również powinna być w porządku.






3. Opinie.
Czy obecni uczniowie i absolwenci są zadowoleni ze szkoły? Co im przeszkadzało, a co bardzo polecają? To również miało dla mnie znaczenie, choć najważniejsze, to być samemu zadowolonym ze swojego wyboru. Wcześniej oczywiście nie da się tego osobiście sprawdzić, więc jest się wręcz skazanym na wspomniane wyżej opinie. Teraz jednak, kiedy zaczął się rok szkolny, sama się przekonałam, że w większości to, co słyszałam na temat ósemki (liceum, do którego uczęszczam), się potwierdziło. Tak więc szukajcie kontaktu z uczniami szkoły, którą jesteście zainteresowani, z nauczycielami, z absolwentami, ponieważ bezpośrednia rozmowa jest znacznie cenniejsza niż wysłuchiwanie tego, co nasi znajomi naszych znajomych słyszeli o danej szkole.


4. Zajęcia dodatkowe.
Bardzo zależało mi na niektórych kołach zainteresowań, które działałyby w mojej szkole na przyzwoitym poziomie. Tak, żeby prowadzący je nauczyciel przelewał pasję w swych uczniów, mógł ich czegoś nauczyć, żeby osoby uczęszczające na te zajęcia wkładały w nie cząstkę siebie. Mam nadzieję, że się nie zawiodę i będę mogła rozwijać swoje zainteresowania podczas tych zajęć. Dopowiem, że konkretnie mam tu na myśli chór szkolny i koło teatralne.


5. Lokalizacja.
Ona liczy się najmniej, ale przyznam, że zależało mi jednak na szkole, która jest usytuowana raczej w centrum Krakowa, niż na jego obrzeżach. Chciałam mieć blisko do galerii handlowych, Starego Miasta, bulwarów, gdzie w razie czego po szkolę mogę się spotkać ze znajomymi.






Okej, okej, tym się kierowałam, jeśli chodzi o wybór liceum...Ostatecznie postawiłam na VIII Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Wyspiańskiego. Odpowiadało mi najbardziej ze wszystkich szkół, którymi byłam zainteresowana. Ale jak zdecydowałam się na konkretny profil? Dlaczego akurat mat-fiz-chem? Czy jestem z niego zadowolona? 



O tym chciałabym napisać w następnym poście. Dlaczego nie tutaj? Sami widzicie, że tekst wyszedł dość długi i obszerny, a chciałabym jeszcze wiele informacji zamieścić. Zamierzam opisać również wszystko to, co związane z moim liceum i profilem, w nadziei, że przyszli ósemkowicze natkną się na ten post i będą mogli zobaczyć, jak naprawdę wszystko to wygląda od wewnątrz. Jako, że mieszkam w internacie, napiszę również parę zdań na ten temat. Tak więc oczekujcie kolejnych postów będących kontynuacją tego pierwszego, które pojawią się w listopadzie lub być może dopiero w grudniu, z racji, że nie mam tak wiele czasu.


Wyżej zamieszczone zdjęcia są mojego autorstwa i nie wolno ich kopiować ani przetwarzać bez mojej zgody.

1 maja 2014

Czemu boimy się myśleć inaczej?

Przed przeczytaniem poniższego tekstu chcę Cię uprzedzić, Drogi Internauto, że wcale nie musisz się ze mną zgadzać. W końcu jestem tylko niedojrzałą małolatą, która nic nie wie o życiu, a tym bardziej o systemie edukacyjnym i za 10 lat zmieni się mój sposób myślenia. Na szczęście jest to MÓJ BLOG. Moje miejsce w sieci, gdzie mogę wypowiadać się na dowolny temat i mieć własne zdanie, więc uszanuj to. Co do samego tekstu, chcę również zaznaczyć, że istnieją wyjątki takie jak "cudowni nauczyciele" czy "genialni uczniowie". Oczywiście, zawsze znajdą się takie odstępstwa, ale cały poniższy tekst dotyczy ogółu.



"Brytyjski filozof Allan Watss podczas jednego ze swoich wykładów na temat filozofii Wschodu użył następujących analogii: Jeśli narysuję okrąg, większość osób zapytanych o to, co widzi, odpowie, że narysowałem okrąg, koło lub piłkę. Mało kto powie, że narysowałem dziurę w ścianie, gdyż większość myśli najpierw o tym, co wewnątrz, a nie o tym, co jest na zewnątrz. Jednak w rzeczywistości obie te strony są ze sobą połączone".
Powyższy fragment podchodzi z książki pt. "Geografia szczęścia" Erica Weinera.



Dlaczego tak się dzieje? Czemu nikt nie odpowie "Widzę dziurę w ścianie" albo  "Przecież to tęczówka oka"? Zastanówmy się nad tym. Większość ludzi nie potrafi myśleć abstrakcyjnie, jeśli nikt ich o to nie poprosi, ale to nie ich wina. Tak zostali wychowani.




Odpowiadamy na pytania zgodnie z oczekiwaniami innych, ponieważ tego uczą nas od małego. Będąc jeszcze dzieckiem, gdy Twój sposób rozumowania różni się od pozostałych, zostajesz zdyskwalifikowany. Zaliczasz się do grupy być może tych "gorszych dzieci" bez żadnego usprawiedliwienia. Myślałeś w niekonwencjonalny sposób, niezgodnie z oczekiwaniami Twojego nauczyciela, więc jesteś gorszy. To odbija się potem na psychice. Dziecko w ten sposób traktowane czuje się niechciane, nieakceptowane i postanawia coś zmienić, co wcale nie przynosi pozytywnego skutku. Wręcz przeciwnie. Dorasta w przekonaniu, że jest jednym z tych "gorszych" i nie potrafi być sobą, wyrażać własnego zdania, interesować się tym, co naprawdę uważa za ciekawe. Jest to spowodowane (m.in. oczywiście) polskim systemem edukacyjnym, które moim skromnym zdaniem jest zwyczajnie GÓWNIANY. Owszem, ma jakieś swoje zalety, ale mówiąc ogólnikowo podsumuję go tym jednym słowem.


Od małego nauczyciele uczą nas uniwersalnego myślenia. Indywidualizm nie jest dobrze postrzegany, jeśli chodzi o tok rozumowania, choć tak wiele się o nim mówi w dzisiejszych czasach. Jeśli na teście nie odpowiemy zgodnie z oczekiwaniami nauczyciela to go oblejemy, a nie oszukujmy się - każdy lubi odnosić sukcesu, być docenianym, tym bardziej siedmioletnie dziecko (bo mowa tutaj o tych początkowych etapach nauki). Na pytania odpowiadamy więc zgodnie z oczekiwaniami. Chcemy dopasować się do klucza odpowiedzi, co jest głupotą, ale tego nas właśnie uczą. Wówczas zdolność do abstrakcyjnego myślenia, wychodzenia poza własne horyzonty, kompletnie zanika u większości z nas. Nasuwa mi się tutaj taka myśl, że polski rząd chce z nas zrobić bandę zmechanizowanych robotów. Boimy się wyjść poza klucz rozwiązań, bo możemy zostać źle odebrani i niedocenieni.


Tego uczą nas od małego w szkołach - dostosowywania się do potrzeb i wymagań innych. Więc niech się potem nie dziwią, że na pytanie "Co widzisz na obrazku?" odpowiemy okrąg albo koło.

29 kwietnia 2014

Musi być ciężko

Witaj.

Chciałabym Ci teraz coś zasugerować. Zrób coś ze swoim życiem. Nie stój w miejscu.


Z pewnością masz jakieś marzenia, prawda? Każdy je ma. Zastanów się teraz, co chcesz osiągnąć, co jest Twoim celem. Może chcesz zostać świetnym lekarzem? Może chciałbyś opanować trzy języki obce na zaawansowanym poziomie? A może chcesz schudnąć 10 kg i przebiec maraton? Na pewno przyszło Ci na myśl coś konkretnego, jakiś ambitny cel. Jak bardzo chcesz go urzeczywistnić? Jak wiele byłbyś w stanie poświęcić, aby go osiągnąć? Czy jesteś w stanie poświęcić każdego dnia godzinę na dążenie do Twojego celu? Czy jesteś na tyle silną osobą, aby wytrwać w realizacji? Oczywiście, że gdzieś w Tobie drzemie siła. W każdym z nas drzemie taka energia, jakiś jej mały zalążek, który musisz wydobyć. Musisz go wydobyć za wszelką cenę i dać z siebie wszystko. Odpowiedz na kolejne pytanie - po co chcesz osiągnąć swoje marzenie? Wymyśl jak najwięcej powodów, które będą mieć dla Ciebie znaczenie i pamiętaj o nich. Wypisz je na kartce i zawieś w widocznym miejscu. Przy łóżku, laptopie, może lusterku. Możesz dopisać jakiś motywujący cytat lub przyczepić zdjęcie, które każdego dnia będziesz widział. Będzie Ci przypominało o Twoim marzeniu.


Nie chce Ci się dziś? Nie masz czasu? O nie nie, nie ma tak łatwo. MUSI BYĆ CIĘŻKO. Bo bez tego nie wygrasz. Jeśli jest ciężko to znaczy, że warto. Pokonaj samego siebie. Musisz znaleźć czas za wszelką cenę i wydobyć z siebie tą energię, która da Ci siłę do realizacji Twoich marzeń. Jeśli nie, oznacza to tylko, że jesteś za słaby. Za słaby, aby udowodnić coś sobie. Pokazać, że potrafisz, że jesteś dobry. Wygrać walkę z samym sobą. Jeśli brak Ci tego cholernego czasu to zrezygnuj z czegoś na rzecz Twojego celu. Śpij krócej o godzinę, przestań oglądać telewizję, na jakiś czas zrezygnuj z ciągłych spotkań ze znajomymi. Walcz o swoje, żeby kiedyś być z siebie zadowolonym i dumnym, żeby nie żałować, że się tego nie zrobiło.


To właśnie tego żałujemy najbardziej. Utraconego czasu, braku walki o swoje ideały, braku wiary w siebie i poddania się. Pomyśl, jak będzie wyglądało Twoje życie, kiedy Ci się uda. Jak spełniony i wolny się poczujesz. Pomyśl. A teraz powiem krótko - wstań. Rusz dupę i zrób coś! Nie obchodzi mnie to, że zamierzałeś teraz oglądnąć film, posiedzieć przy Facebooku czy przeglądnąć jeszcze parę stron Skoro to czytasz oznacza to, że masz teraz czas wolny, prawda? Rusz tyłek i walcz o swoje marzenia! Nie bądź słaby. A jeśli naprawdę nie czujesz się dostatecznie zmotywowany to oglądnij jeden z trzech filmików, które zamieszczam poniżej. Mam nadzieję, że zadziałają pozytywnie na Twoje myślenie.












I pamiętaj - nie może być zbyt łatwo. Pokonaj swoje obawy, lęki, przełam samego siebie i walcz! Wierzę w Ciebie :).

20 kwietnia 2014

Moje motywatory

Wstaję rano i spoglądając na zegarek stwierdzam, że jest trochę późno. Cholera, zamierzałam wstać wcześniej, a pieprzony budzik znów nie zadzwonił. Leniwie się ociągam, ziewnę jeszcze pod nosem raz czy dwa i włóczę się do łazienki. Szybka toaleta, następnie śniadanie i najlepiej kawa do tego. Jest sobota i właściwie nie mam nic do roboty. Więc co dalej? No właśnie. Świetne pytanie - jak wykorzystać ten dzień, aby nie był zmarnowany? Jak się zmotywować do działania?


Mogłabym usiąść przed telewizorem i oglądnąć coś typu "Dzień Dobry TVN", bo nic ambitniejszego nie chce mi się robić, następnie posiedzieć trochę przy internecie, zjeść obiad, znów włączyć jakiś denny program w TV itd. itd. Oczywiście, że mogłabym tak zrobić. Ale przed snem myślałabym o tych wszystkich rzeczach, które mogłam przecież zrobić, o straconym dniu i miałabym żal sama do siebie, że jestem tak okropnym leniuchem. Poczucie winy z powodu nicnierobienia. Niektórym taki leniwy dzień kompletnie by nie przeszkadzał. Wiadomo, człowiek nie maszyna i czasami odpocząć trzeba, ale uważam, że i odpoczywać powinniśmy z umiarem. Więc pytanie - jak zapobiec nicnierobieniu?